4 Obserwatorzy
22 Obserwuję
lilimadlene

Lili Madlene

Teraz czytam

Polski jogin
Stanisław Górski
Hermetyzm T.I i II
Roman Bugaj
Podróż do Ixtlan
Carlos Castaneda
Inszallah
Oriana Fallaci

Zero - niebezpieczna idea

Zero - niebezpieczna idea - Charles Seife Zanim nazwiesz kogokolwiek, kto Ci zalazł za skórę absolutnym zerem zastanów się, jak dużą wartość ma to "zero". Po lekturze książki Charlesa Seife nicość może okazać bardziej znacząca i ważna niż moglibyśmy się kiedykolwiek spodziewać. Poza tym, kto by przypuszczał, że zero ma tak wiele wspólnego z nieskończonością? Wszystkie dylematy związane z zerem wziął na warsztat nie kto inny, jak matematyk - Seife gwarantuje niebywałą podróż od pierwszych cywilizacji, przez Pitagorasa, Newtona aż do Hawkinga i całej plejady fizyków pokolenia Wielkiego Wybuchu. Zero budziło przerażenie, wadziło, burzyło wzory i obliczenia ("młody człowieku - nie dziel przez zero", czyli przykazanie numer jeden każdego nauczyciela matematyki). Moje własne streszczenie historii koncepcji nicości oraz spowinowaconej z nią nieskończoności uwłaczałoby całej książce, bowiem nie tylko daje świetny pogląd na koncepcje matematyczne, ale również prowokuje do własnych poszukiwań i zastanowień. W dzisiejszych czasach utylitaryzmu nauki sama myśl o tym, że czysta matematyka może mieć coś wspólnego z filozofią (no chyba, żeby wziąć pod uwagę ateizujące postulaty) może dziwić, a wplatanie do niej teologii budzić nawet wrogie reakcje (i budzi). "Zero" należy do tego gatunku książek popularnonaukowych, które nie tylko prezentują zdobycze nauki w przystępnej dla laika formie, ale również prowokują do oglądu z filozoficznej perspektywy - od książki więcej można tylko wymagać dobrego warsztatu, czego panu Seife nie można odmówić. Nauka i filozofia to dwie strony tej samej monety - a wiara w Boga tudzież siły nadprzyrodzone nie wykluczają bycia wybitnym naukowcem (i vice versa). A zdobycie owej monety - całkowitego poznania - jest niestety niemożliwe. "Zero" powinno stać na półce nie tylko matematyka, fizyka, czy entuzjasty nauki. Tym pierwszym z pewnością przyda się sprytny matematyczny sposób na udowodnienie, że Winston Churchill był marchewką. To również doskonała pozycja dla czytelnika zafascynowanego konstrukcją świata - bystrego podróżnika, który chce - jak w tytule - dotrzeć do nieskończoności i dalej. [corset noir @ blogspot]